Pewnie już zdążyliście się zorientować, że jestem ogromną fanką pubów angielskich. Tym czym były dla mnie w czasie wyprawy na Islandię, tamtejsze baseny tym są tu dla mnie właśnie puby. Moja pubowa przygoda rozpoczęła się w „Crown and Trumpet”, który dość dokładnie opisałam we wcześniejszym artykule.
Kolejny pub, w którym poznałam ciekawych i przyjaznych ludzi znalazłam w Shipston-on-Stour. Jest to dość mała miejscowość z siedmioma lub ośmioma lokalami. Mnie jako najbardziej klimatyczny i swojski polecono „The Horse Shoe Inn”.
Gdy przekroczyłam próg, mejscowi zaatakowali mnie po jakiejś minucie. Chciałam coś zamówić, a jeden ze stałych bywalców, jak się potem dowiedziałam, Angus (w skrócie Gus) zapytał mnie czemu mam spadochron na plecach? Pewnie myślicie jaki spadochron? Mój piękny, turkusowy Deuter 35l+10. Jedyny plecak w podroży, który zawsze po dotarciu do celu zostawał opróżniony z całej zawartości i stawał się moim malutkim plecakiem miejskim. To właśnie mój spadochron – my paraschute bag. Wszyscy goście baru byli żywo zainteresowani co robię w Shipston.
Mówiąc szczerze przed przyjazdem do Anglii miałam trochę obaw związanych z byciem Polakiem samotnie podróżującym po kraju, gdzie uważa się, że pracowici Polacy odbierają pracę Anglikom. Na szczęście tu wszyscy bardzo dobrze się o nas wypowiadali. Najgłośniej oburzył się wspomniany wcześniej Gus, który na moją odpowiedź, że jestem z Polski, ale tu nie mieszkam tylko podróżuję, krzyknął z dezaprobatą i powiedział, że jest mu przykro, że niektórzy jego rodacy powodują, że się tłumaczę. Tyle smutków. Reszta była super!
W Stratford upon Avon, rodzinnymi mieście Williama Szekspira odwiedziłam pub, który znajduje się w pobliżu teatru tego znanego poety. Oficjalna nazwa to The Swan, ale powszechnie funkcjonuje pod nazwą Dirty Duck.
Jak w każdym takim miejscu znajdziecie ogromny wybór cydrów, lagerów i ale. Tutaj jednak klimat tworzą liczne zdjęcia na ścianach, aktorów którzy grali lub grają w teatrze Sheakespeara. Przy samym wejściu spotkamy Judi Dench, która dostojnie wita gości na „królewskim” zdjęciu no i im dalej wchodzimy tym więcej widzimy zdjęć znanych osób, często opatrzonych dedykacjami i autografami.
Kolejne fajne miejsce, klimatyczne z dobrym jedzeniem i umiarkowanymi cenami. Polecam!
Jestem zachwycona pubami też z innego względu. Jako samotny podróżnik to były najlepsze miejsca, żeby poznać ludzi i z nimi pogadać. To zdanie znalazłam w jednym z nich, bardzo mi się spodobało i wydaje mi się, że jest kwintesencją tego co staram się opisać.
Szczególnie dobrze to funkcjonuje w małych miejscowościach, gdzie „nowa twarz” jest od razu odpytana skąd jest, co tu robi. Mnie się to bardzo podobało i bardzo ubarwiło moją przygodę.
Uwaga! Warto się rozglądać, bo można przeczytać coś mądrego na ścianach.
Ja znalazłam:
Remember, everything will be alright in the end.
If it’s not alright, it is not the end.
Albo
I like to hang out with people who make me forget to look at my phone.
Proste, fajne i prawdziwe.
Ostatnim pubem, który chciałam Wam polecić jest „Hollow Bottom”. Miejsce niezwykłe. Dlaczego? Położone w malutkiej mieścinie o dziwnej nazwie Guiting Power w samym sercu Cotswolds. Świetne miejsce do zatrzymania się na 1,2 dni. Miejscowość nie ma nawet latarni żeby nie psuć klimatu. W nocy jest totalne ciemno i żeby się nie uszkodzić, warto skorzystać z latarki w telefonie. Myślę, że zrozumiecie jak zobaczycie poniższe zdjęcia z miejscowego sklepiku wielobranżowego.
Wracając do pubu, to muszę przyznać, że ze wszystkich miejsc, w których byłam ten był najbardziej elegancki. Cudownie podane doskonałe jedzenie, miejsce z pewnością zadowoliłoby nawet tych bardziej wymagających klientów.
Urządzony ze smakiem, w moich ulubionych kolorach. Szczególnie spodobała mi się miętowa szarość dość często używana w tej okolicy .
Właściciele zajmują się końmi wyścigowymi co widać na każdym kroku.
Jak będziecie w pobliżu to wpadajcie. Nie pożałujecie!
Podsumowując:
- Klimatyczne wnętrza
- Dobre jedzenie w umiarkowanej cenie
- Miłe towarzystwo
- Duży wybór alkoholi
- W weekendy można nawet potańczyć przy muzyce na żywo.
To wszystko jest w Pubach dlatego zachęcam i polecam, bo może być fajniej niż w eleganckiej i drogiej restauracji. Po prostu – Puby są blisko ludzi!!!